#33 Carlos Ruiz Zafon - Labirynt duchów

października 29, 2017



Wędrówka po Cmentarzu Zapomnianych Książek zakończona. Przygoda trwała aż 12 lat i dobiegła kresu wraz z czwartym tomem serii "Labirynt duchów". Kawał swojego życia spędziłam z Zafonem, Barceloną, rodziną Sempere i tajemnicami unoszącymi się niczym mgła nad senną o poranku stolicą Katalonii. Powrót do tej historii zawsze będzie nosił ślady sentymentu, nostalgii i zazdrości tym, którzy odkrywanie świata opisanego przez Zafona, mają jeszcze przed sobą.

Czasem, kiedy bogowie nie patrzą, a los gubi się gdzieś po drodze, nawet dobrzy ludzie potrafią zaznać trochę szczęścia w życiu.

Trochę zrobiło mi się żal, kiedy przeczytałam ostatnią stronę "Labiryntu duchów". Czekałam na tę książkę 5 długich lat, mając nadzieję, że lektura czwartego tomu zamknie historię rozpoczętą przez "Cień wiatru". I nie zawiodłam się. Zafon jak zwykle czaruje słowem, wplata proste zdania w podniosłe wypowiedzi, odmalowuje emocje, uczucia i charakter bohaterów tak plastycznie, że nie jest trudno wyobrazić sobie każdą z postaci. Zrobił to, co udawało mu się przez lata - zauroczył czytelników historią toczącą się wśród ulic tajemniczej Barcelony.

Barcelona, matka labiryntów, skrywa w najciemniejszym zakątku swego matecznika kłębek zaułków splątanych w rafę ruin współczesnych i przyszłych.

I znów pojawia się zagadka. I znów punktem odniesienia jest książka i jej zapomniany przez świat autor. Co wspólnego ze zniknięciem ministra Mauricio Vallsa ma Victor Mataix? Czemu część tropów prowadzi do księgarni Sempere i Synowie? Jakie mroczne historie kryją się za rogiem, kiedy miasto śpi? Krok po kroku rozwiewają się wątpliwości podrzucane przez autora w poprzednich tomach. A i rozwiązanie coraz odważniej wychodzi z cienia.  

Ogromnym atutem autora jest sprawne operowanie językiem, sprawiające, że nawet opasły tom czyta się szybko i bez większego wysiłku. Hiszpan zręcznie prowadzi dialogi, rzuca sytuacyjnymi i słownymi żartami, tnie ripostami jak brzytwa papier, po raz kolejny udowadniając, że potrafi przekazać opowieść w sposób dla wielu niedościgniony. Właśnie tak zbudował swoje postaci. W panteonie znanych już bohaterów pojawia się Alicja Gris, której zostaje powierzona misja odnalezienia ministra Vallsa. Wespół z przydzielonym jej kapitanem Vargasem odkrywają głęboko pod powierzchnią prawdy mogące zmienić życie wielu osób. Czy ci, którzy odpowiadają za dawne grzechy, zdołają ich  powstrzymać?

Legenda to kłamstwo obmyślone po to, by wyjaśnić jakąś prawdę uniwersalną. 

"Labirynt duchów" to może nie idealne zakończenie serii o Cmentarzu Zapomnianych Książek, ale jako wymagający czytelnik jestem w stanie w pełni je zaakceptować. Wprawdzie zakończenie strasznie mi się dłużyło, ale jako całość muszę uznać na plus. W czwartej części jest wszystko, do czego przez lata przyzwyczaił nas Zafon, tak więc rozczarowania nie ma.



You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images