#26 Jeff Zentner - Goodbye days

października 06, 2017



Świat może załamać się w jednej sekundzie. Dokładnie w tej, w której dowiadujesz się, że twoi przyjaciele zginęli w wypadku samochodowym. A potem, kiedy zdajesz sobie sprawę, że mogłeś przyczynić się do ich śmierci, życie przestaje mieć sens. 
Tak rozpoczyna się powieść Jeffa Zentnera "Goodbye days". Carver stracił trzech najlepszych przyjaciół: Eliego, Marsa i Blake'a. Ich rodziny traktują go skrajnie różnie: przez sympatię, obojętność po nienawiść. Jedynym jasnym światłem w życiu Carvera jest była (?) dziewczyna Eliego.

Książka, w których głównym bohaterem jest śmierć nie są łatwe. Wpadam wtedy w melancholijny nastrój i staram wczuć w sytuację tych, którzy muszą radzić sobie ze stratą. Każde odejście boli, ale takie nagłe, bez pożegnania, kiedy umierają młodzi ludzie dopiero stojący na starcie życia, jest okropnie dołujące. Każdy próbuje pogodzić się z tym na swój sposób. Niektórzy, tak jak babcia Betsy, odwołują się do Boga, inni zrzucają winę na otoczenie i szukają sprawiedliwości w sądzie.

Kiedy przeczytałam o tym ostatnim, pomysł wydał mi się absurdalny, ale po zastanowieniu, przestał. Przecież dopóki nie znajdziemy się w podobnej sytuacji, nie wiemy, jakie wyzwoli ona w nas zachowania. Ocenianie nie jest więc najlepszą postawą.

Nie chcę twierdzić, że Carver stanął przed najtrudniejszym zadaniem, bo stracił trójkę bliskich mu osób, a rodziny tylko jedną. Owszem, musiał się mierzyć z potrójnym cierpieniem i świadomością, że nie będzie już więcej wspólnych rozmów, wspólnego spędzania czasu, planowania przyszłości. Poziom emocji i odczuwania straty u każdego jest jednak inny i porównywanie nie ma tu absolutnie racji bytu.

Zresztą, z racji pierwszoosobowej narracji poznajemy tą nową rzeczywistość oczami chłopaka. I widzimy jak trudne, a czasem niemożliwe jest przejście do porządku dziennego nad śmiercią trójki członków Brygady Sos. Bo każda sytuacja, określone miejsce wyzwala wspomnienia, które pozostały po latach przyjaźni. I to wydaje się chyba najtrudniejsze. Pogodzenie się ze świadomością, że nowych wspomnień z Elim, Blake'em i Marsem już nie będzie, że trzeba je tworzyć z kimś zupełnie innym.

"Goodbye days" to pozycja młodzieżowa, ale nadaje się doskonale do czytania w każdym wieku.Wzbudza do głębszych przemyśleń na temat odchodzenia i uczuć tych, którzy muszą pożegnać swoich bliskich. Autor zręcznie poprowadził fabułę. Po kolei poznajemy rodziny trójki zmarłych, ich ból, zupełnie odmienne reakcje na Carvera i jego udział w wypadku. Zentner dawkuje nam emocje, najpierw zrzuca na czytelnika bombę atomową, potem nieco tonuje, by po chwili znów zaskoczyć kolejnym zwrotem akcji. Tak, jak w życiu, nie wiemy co nas czeka w następnym rozdziale, na następnej stronie.

Najcięższy z możliwych do opisania tematów został przedstawiony w sposób, który nie przytłacza, a próbuje pomóc poradzić sobie w tych trudnych chwilach. Mnie bardzo spodobał się pomysł potraktowania śmierci, nieco na boku, a jednak w głównej roli. Nie pozostaje mi więc nic innego jak zachęcić Was do czytania.

You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images