Dyskusyjny Klub Książki? - no pewnie, że warto!

września 20, 2017



Słyszeliście? Byliście? Ja się wybrałam. I stwierdzam, że to był strzał w dziesiątkę!

Do tej pory DKK kojarzyło mi się z amerykańskimi filmami o latach pięćdziesiątych, w których panie domu spotykały się, żeby przy kawie i ciastkach porozmawiać o książce, a i tak potem skupiały się na aktualnych plotkach z okolicy. Mało zachęcające, jeśli ktoś wprost uwielbia czytać i dzielić się opiniami na temat świeżo zakończonej lektury. 

Na szczęście nie wszędzie tak to wygląda :-)

Każdego miesiąca Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu w ramach Klubu Książki organizuje dyskusję. Idea jest prosta: zostaje wybrana książka, po której przeczytaniu przez uczestników toczy się dyskusja. Niezobowiązująca, bez szkolnego omawiania poszczególnych punktów programu. Po prostu, co ci się podobało, co nie, jak oceniasz bohatera, co lub kto wywarło na tobie wrażenie, itd. 

Wiem, że nie tylko w bibliotekach organizuje się takie wydarzenia. Ci, co chcą pogadać o książkach skrzykują się w grupy - media społecznościowe są w tym przypadku niezastąpione! - i co jakiś czas spotykają się, by wymienić opinie o lekturze. A że przy okazji można poznać ciekawych ludzi i pokonwersować na inne tematy? To wartość sama w sobie.

Na stronie biblioteki można sprawdzać, jakie książki "obowiązują" na następnym spotkaniu. Zresztą, można też delikatnie sugerować prowadzącym o czym chciałoby się porozmawiać.

Tematem ostatniego spotkania było książka Jakuba Żulczyka "Ślepnąc od świateł". Książkę skończyłam w tym samym dniu, w którym odbywało się spotkanie. Chyba chciałam mieć wszystko w głowie "na świeżo", żeby nie zapomnieć nic z fabuły. I nie byłam jedyna, która doczytywała lekturę tuż przed rozpoczęciem rozmowy.

To spotkanie pokazało mi ile można mieć spojrzeń na jedną powieść, bo przecież każdy z nas widzi co innego pod przykrywką danej sceny i może inaczej na nią spoglądać, wynosić z niej inne przesłanie. Tak samo odnieść się do całości, jedni uważają książkę za genialną i są skłonni sięgać po pozostałe pozycje autora, inni stwierdzają, że to jednak nie to, nie ten klimat, nie ta historia, czy bohaterowie. I każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. W końcu ile osób, tyle gustów.

Ja wobec książki Jakuba Żulczyka mam mieszane uczucia. Podobał mi się styl, bo autor pisze tak, że kartki uciekają niepostrzeżenie. Ponadto, sposób budowy postaci wzbudza mój podziw. Żulczyk potrafił opisać go tak, że czytelnik zaczyna darzyć Jacka sympatią, mimo profesji, która w społeczeństwie nie jest uważana za chwalebną. Ilość przekleństw jest dość znośna, choć w kilku miejscach mnie zaczynały już razić. Ale powieści jako całości nie kupuję. Cóż, taki przywilej czytelnika. 

Mimo wszystko od teraz mój kalendarz co miesiąc będzie musiał zmieścić jeszcze jedno wydarzenie :-) 

You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images