#23 Magdalena Witkiewicz - Czereśnie zawsze muszą być dwie
września 22, 2017Czy jedna decyzja może zmienić całe życie? Zosia przekonała się, że tak. Podjęta pod wpływem chwili i presji ze strony rówieśników sprawiła, że przyszłość dziewczyny zaczęła wyglądać zgoła odmiennie. A może tak po prostu miało być?
To moja trzecia książka Magdaleny Witkiewicz. I zdecydowanie najlepsza. Po "Szkole żon" i "Pensjonacie marzeń" byłam bardzo sceptyczna wobec kolejnych książek tej autorki. Wspomniane pozycje nie zachwyciły mnie w najmniejszym stopniu, wydawały się być pisane na kolanie, po to tylko, żeby coś wydać. Mdła fabuła, nijacy bohaterowie, a na koniec słodkopierdzące zakończenie, bo przecież nie można zwalać nikomu na głowę większych problemów, więc niech postacie się zbytnio nie przemęczają.
Dlatego obawiałam się sięgnąć po "Czereśnie...". Nie chciałam znów się rozczarować. A tu proszę. Naprawdę miłe zaskoczenie.
Główna bohaterką jest Zosia, młoda kobieta, której najlepszą przyjaciółką, powierniczką, bratnią duszą jest Stefania, starsza pani z przeszłością skrywającą niemało sekretów. Dzięki niej życie Zosi zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, dziewczyna dojrzewa, a wydarzenia, których zaczyna być główną bohaterką wywierają na niej znaczące piętno. Zosia, tak jak każdy uczy się na błędach i musi się czasem sparzyć, żeby potem dmuchać na zimne. Jest podobna do wielu z nas, takich, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie albo rozpoczynają w nim nowy etap i nachodzą ich czarne myśli czy dadzą sobie ze wszystkim radę.
Proste dialogi, sielska wieś, gdzie każdy każdego zna i każdemu służy pomocą rozjaśniają ponurą rzeczywistość. Jakby autorka starała się przekonać, że kiedy pojawiają się kłopoty, zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń.
W tle pojawia się motyw domu, budowy własnego bezpiecznego gniazda, poszukiwania swojego miejsca w świecie. I całkiem sprawnie został wkomponowany w całą fabułę, wręcz wydaje się nieodzownym elementem opowieści. Tak samo jak snuta przez pana Andrzeja historia rodem z lat trzydziestych ubiegłego wieku. W pewnym momencie zauważyłam, że właśnie ten powrót do przeszłości zainteresował mnie tak mocno, że najchętniej odpuściłabym wydarzenia dziejące się tu i teraz, byle jak najszybciej dowiedzieć się co się stało z Anną.
Zakończenie dość łatwo można przewidzieć. Właściwie już prolog nieśmiało nam go zwiastuje. Mimo to, czytanie sprawia niezwykłą przyjemność, zwłaszcza komuś kto lubi leniwe snucie opowieści o życiu. Narracja pierwszoosobowa znakomicie do tego pasuje.
"Czereśnie zawsze muszą być dwie" to spokojna, ciepła opowieść, z której wprost bije pozytywne nastawienie do świata. Nieważne jak układają się dotąd Twoje losy, przyjdzie moment, w którym znajdziesz swoje miejsce, swój czas, a ludzi, których ześle Ci los zostaną z Tobą, by razem dzielić się radościami i smutkami. To takie proste, a zarazem najtrudniejsze na świecie. Mimo wszystko trzeba wierzyć, że i nam się uda.
Główna bohaterką jest Zosia, młoda kobieta, której najlepszą przyjaciółką, powierniczką, bratnią duszą jest Stefania, starsza pani z przeszłością skrywającą niemało sekretów. Dzięki niej życie Zosi zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, dziewczyna dojrzewa, a wydarzenia, których zaczyna być główną bohaterką wywierają na niej znaczące piętno. Zosia, tak jak każdy uczy się na błędach i musi się czasem sparzyć, żeby potem dmuchać na zimne. Jest podobna do wielu z nas, takich, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie albo rozpoczynają w nim nowy etap i nachodzą ich czarne myśli czy dadzą sobie ze wszystkim radę.
Proste dialogi, sielska wieś, gdzie każdy każdego zna i każdemu służy pomocą rozjaśniają ponurą rzeczywistość. Jakby autorka starała się przekonać, że kiedy pojawiają się kłopoty, zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń.
W tle pojawia się motyw domu, budowy własnego bezpiecznego gniazda, poszukiwania swojego miejsca w świecie. I całkiem sprawnie został wkomponowany w całą fabułę, wręcz wydaje się nieodzownym elementem opowieści. Tak samo jak snuta przez pana Andrzeja historia rodem z lat trzydziestych ubiegłego wieku. W pewnym momencie zauważyłam, że właśnie ten powrót do przeszłości zainteresował mnie tak mocno, że najchętniej odpuściłabym wydarzenia dziejące się tu i teraz, byle jak najszybciej dowiedzieć się co się stało z Anną.
Zakończenie dość łatwo można przewidzieć. Właściwie już prolog nieśmiało nam go zwiastuje. Mimo to, czytanie sprawia niezwykłą przyjemność, zwłaszcza komuś kto lubi leniwe snucie opowieści o życiu. Narracja pierwszoosobowa znakomicie do tego pasuje.
"Czereśnie zawsze muszą być dwie" to spokojna, ciepła opowieść, z której wprost bije pozytywne nastawienie do świata. Nieważne jak układają się dotąd Twoje losy, przyjdzie moment, w którym znajdziesz swoje miejsce, swój czas, a ludzi, których ześle Ci los zostaną z Tobą, by razem dzielić się radościami i smutkami. To takie proste, a zarazem najtrudniejsze na świecie. Mimo wszystko trzeba wierzyć, że i nam się uda.
0 komentarze