#15 Justyna Kopińska - Polska odwraca oczy
sierpnia 19, 2017Są w publicznej rzeczywistości sprawy, o których głośno się nie mówi, takie, które lepiej przemilczeć, żeby nie narazić się na przykre komentarze, wplątać w gorącą dyskusję albo zostać posądzonym o sprzyjanie którejś ze stron. Z drugiej strony, jeśli nie będzie się o nich mówić, nic się nie zmieni, co chyba zdaje się być najgorszą opcją.
Justyna Kopińska mówi "nie" bierności i opisuje kilka spraw, o których w Polsce było niegdyś głośno. Teraz popularność owych tematów drastycznie spadła, bo mamy nowych bohaterów społecznej codzienności, którymi należy się zająć.
"Polska odwraca oczy" to zbiór reportaży opisujących sprawy bulwersujące opinię publiczną. Po lekturze tej krótkiej w zasadzie książki nie mogłam pozbyć się wrażenia, że z jakiegoś powodu nie o wszystkim mówi się w mediach (dla naszego świętego spokoju, bezpieczeństwa?). Przemilczane zostaje to jak nieskuteczny jest wymiar sprawiedliwości, kiedy w grę zaczynają wchodzić statystyki, w jak nieludzki sposób potraktowano zgwałconą kobietę albo jak szybko można napiętnować człowieka, który w geście bezsilności popełnił w życiu jeden kosztowny błąd.
Przez wszystkie strony przewijają się przerażające fakty, historie brzmiące jakby działy się w innej rzeczywistości. I szczerze mówiąc, trudno w nie uwierzyć, choć wydarzyły się naprawdę. Ale to chyba zgodnie z zasadą, że właśnie życie pisze najbardziej nieprzewidywalne scenariusze.
Na samym początku poznajemy Annę, żonę Mariusza Trynkiewicza. Trudno obdarzyć ją jakąkolwiek dozą sympatii, kiedy okaże się, że kobieta broni czynów męża uważając, że przecież nie stało się znowu coś bardzo złego, bo w końcu z tej czwórki zamordowanych chłopców mogli wyrosnąć źli ludzie! Potem napięcie zaczyna rosnąć. Dowiadujemy się jak traktowane były dzieci na oddziale psychiatrycznym w Starogardzie Gdańskim. Na jakie praktyki pozwalały i czego dopuszczały się siostry boromeuszki w ośrodku dla dzieci w Zabrzu - ze słynną siostrą Bernadettą na czele. Jak nieskuteczny okazał się wymiar sprawiedliwości w sprawie prezydenta Zduńskiej Woli.
Przykładów ludzkiej bezsilności w książce jest wiele. Autorka pokazuje niemoc pojedynczego człowieka w starciu z tymi, którzy powinni stać po jego stronie. Dlatego czasem, po prostu odpuszcza. Tak jak Aleksandra, zgwałcona podczas wyjazdu służbowego, którą potraktowano w sposób uwłaczający ofierze. Podczas lektury ciężko jest zrozumieć dlaczego dochodziło do podobnych sytuacji, a jeszcze ciężej pojąć czemu nikt z otoczenia nie reagował. Przecież widząc czyjąś słabość, powinniśmy pomóc, a nie odwrócić się plecami i udawać, że niczego nie widzimy.
Takie sprawy dzieją się w naszych czasach i będą się działy dopóki wciąż zdarzy się nam spoglądać na nie przez palce. Owszem, to nie jest łatwy temat i rzeczywiście ciężko się o nim rozmawia, kiedy widzimy, że ci pomagający również mają pod górkę, ale absolutnie nie wolno zaprzestawać takich działań.
Wiem, zamiast recenzji wyszedł mi apel. Może to i dobrze. Może właśnie powstaniu takich odczuć służyć miała książka Justyny Kopińskiej - żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ty i ja nie odwróciliśmy oczu, kiedy komuś działa się krzywda. Bo kiedy drugi raz spotka nas coś podobnego, być może zareagujemy inaczej.
"Polska odwraca oczy" to zbiór reportaży opisujących sprawy bulwersujące opinię publiczną. Po lekturze tej krótkiej w zasadzie książki nie mogłam pozbyć się wrażenia, że z jakiegoś powodu nie o wszystkim mówi się w mediach (dla naszego świętego spokoju, bezpieczeństwa?). Przemilczane zostaje to jak nieskuteczny jest wymiar sprawiedliwości, kiedy w grę zaczynają wchodzić statystyki, w jak nieludzki sposób potraktowano zgwałconą kobietę albo jak szybko można napiętnować człowieka, który w geście bezsilności popełnił w życiu jeden kosztowny błąd.
Przez wszystkie strony przewijają się przerażające fakty, historie brzmiące jakby działy się w innej rzeczywistości. I szczerze mówiąc, trudno w nie uwierzyć, choć wydarzyły się naprawdę. Ale to chyba zgodnie z zasadą, że właśnie życie pisze najbardziej nieprzewidywalne scenariusze.
Na samym początku poznajemy Annę, żonę Mariusza Trynkiewicza. Trudno obdarzyć ją jakąkolwiek dozą sympatii, kiedy okaże się, że kobieta broni czynów męża uważając, że przecież nie stało się znowu coś bardzo złego, bo w końcu z tej czwórki zamordowanych chłopców mogli wyrosnąć źli ludzie! Potem napięcie zaczyna rosnąć. Dowiadujemy się jak traktowane były dzieci na oddziale psychiatrycznym w Starogardzie Gdańskim. Na jakie praktyki pozwalały i czego dopuszczały się siostry boromeuszki w ośrodku dla dzieci w Zabrzu - ze słynną siostrą Bernadettą na czele. Jak nieskuteczny okazał się wymiar sprawiedliwości w sprawie prezydenta Zduńskiej Woli.
Przykładów ludzkiej bezsilności w książce jest wiele. Autorka pokazuje niemoc pojedynczego człowieka w starciu z tymi, którzy powinni stać po jego stronie. Dlatego czasem, po prostu odpuszcza. Tak jak Aleksandra, zgwałcona podczas wyjazdu służbowego, którą potraktowano w sposób uwłaczający ofierze. Podczas lektury ciężko jest zrozumieć dlaczego dochodziło do podobnych sytuacji, a jeszcze ciężej pojąć czemu nikt z otoczenia nie reagował. Przecież widząc czyjąś słabość, powinniśmy pomóc, a nie odwrócić się plecami i udawać, że niczego nie widzimy.
Takie sprawy dzieją się w naszych czasach i będą się działy dopóki wciąż zdarzy się nam spoglądać na nie przez palce. Owszem, to nie jest łatwy temat i rzeczywiście ciężko się o nim rozmawia, kiedy widzimy, że ci pomagający również mają pod górkę, ale absolutnie nie wolno zaprzestawać takich działań.
Wiem, zamiast recenzji wyszedł mi apel. Może to i dobrze. Może właśnie powstaniu takich odczuć służyć miała książka Justyny Kopińskiej - żeby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ty i ja nie odwróciliśmy oczu, kiedy komuś działa się krzywda. Bo kiedy drugi raz spotka nas coś podobnego, być może zareagujemy inaczej.
0 komentarze