#3 Paula Hawkins - Zapisane w wodzie
lipca 04, 2017Pamiętacie "Dziewczynę z pociągu" Pauli Hawkins? Thriller psychologiczny polecany przez samego Kinga? Na podstawie książki powstał film o takim samym tytule. W skrócie, główna bohaterka, Rachel codziennie pokonuje tę samą trasę pociągiem dokładnie obserwując ludzi mieszkających w jednym z domów przy torach. Pewnego dnia dzieje się jednak coś, co na zawsze zmienia życie kobiety. Normalnie cud, miód i orzeszki. Hit, bestseller, prawa do wydania sprzedane do ponad 40 krajów, ekranizacja.
Filmu nie oglądałam, więc nie będę się na jego temat wypowiadać. Zabrałam się za to za książkę Mnie ta wydawnicza sensacja jednak nie zachwyciła. Wzięłam do ręki, przeczytałam, odłożyłam. I to by było na tyle. Nie czułam się zauroczona, nie było dreszczyku emocji, czekania z zapartym tchem na rozwój akcji. Nie potrafiłam znaleźć tych ochów i achów płynących z każdej strony internetu. Może nie poznałam się na geniuszu autorki? Może. Dlatego dałam jej drugą szansę i sięgnęłam po "Zapisane w wodzie".
Już na samym początku czytelnik musi przyzwyczaić się do opowiadania historii przez kilku różnych bohaterów. Nie jest trudno rozeznać się, kto jest kim i jaki może mieć udział w rozwinięciu akcji, ale ciężko przez to wciągnąć się w książkę, zwłaszcza, że niektóre rozdziały pisane są w narracji pierwszoosobowej, a inne z perspektywy narratora trzecioosobowego. Mnie to nieco przeszkadzało, ale inni mogą odnaleźć się w tym stylu.
O czym jest książka? Żeby nie zdradzać zbyt wiele z fabuły, Jules musi wrócić do Beckford, z którego uciekła przed przeszłością i starszą siostrą Nel, która z ową przeszłością ma wiele wspólnego. Wraca, żeby zaopiekować się Leną, swoją siostrzenicą, po tym jak Nel popełniła samobójstwo skacząc do zakola rzeki, zwanego Topieliskiem. Tylko czy przeszłość rzeczywiście wygląda tak, jak Jules ją zapamiętała? I czy naprawdę Nel zdecydowała się na taki desperacki krok i opuściła córkę?
Zachęcona opisem zaczęłam czytać i przygotowywałam na rozwinięcie akcji. Czekałam naprawdę długo, niemal do ostatnich stron. Przecież to thriller, tłumaczyłam sobie, musi się coś dziać. Paradoksalnie działo, ale zdawało mi się, że w książce więcej jest obyczajówki niż typowego thrillera. Zamiast więc obserwować pędzące na oślep zdarzenia i z zapartym tchem czekać na rozwój fabuły, czytelnik wkracza w świat wzajemnych rozterek bohaterów, ich wspomnień i rozmyślań. Po czym otrzymuje zakończenie, które z napięciem ma tyle wspólnego co wystygły talerz zupy. Trwa dosłownie parę stron i nie budzi większych emocji. Ot, zwykłe wyjaśnienie wypowiedziane podniesionym głosem, żadnego zwrotu akcji, zaskoczenia, uczucia wgniatania w fotel. Jedyne, co mnie pozytywnie zdziwiło to ostatnie zdanie, jednak to chyba za mało, żebym doceniła resztę.
A co do samych bohaterów, długo zastanawiałam się, kogo osadzić w głównej roli. Może dlatego, że większość przedstawionych postaci wydaje się płytka, nijaka, albo po prostu niesympatyczna, trudno znaleźć swojego ulubieńca. Dla przykłady, mamy Jules, która prowadzi czytelnika po meandrach przeszłości i teraźniejszości, nieco zahukaną i zagubioną, w miarę upływu czasu coraz bardziej pewną siebie i swojej rodziny (tylko serio, po jednej rozmowie bohaterka nagle dochodzi do wniosku, że jednak się myliła i przez pół życia za swoje krzywdy obwiniała nie tę osobę?). Ewentualnie Lenę, antypatyczną nastolatkę, która wie więcej niż chce powiedzieć. Szczerze mówiąc, widziałam potencjał w Seanie, ale szybko okazał się tak samo miałki jak większość mieszkańców Beckford. Pewnie dlatego nie znalazłam nikogo kto mógłby logicznie poprowadzić historię. Zastanawiam się czy było to celowym zabiegiem autorki, by skupić się nie na ludziach, a opowieści. Jeśli tak, to chyba się jej nie udało, bo choć ta kręciła się nieśmiało wokół Nel, zahaczała o wiele pobocznych wątków, które zdawały się wtrącone na siłę (dla mnie np. sprawa z Katie).
Nie wiem jak ocenić tę pozycję. "Zapisane w wodzie" zostało entuzjastycznie przyjęte, natychmiast okrzyknięte hitem, ale chyba ktoś mocno je przecenił. Dlatego mocno się zastanowię, zanim zabiorę do czytania kolejnych dzieł Pauli Hawkins.
0 komentarze