#7 JP Delaney - Lokatorka
lipca 17, 2017Mam niejasne wrażenie, że już kiedyś coś podobnego czytałam. Jeśli się nie mylę, podpowiedzcie, bo wydaje mi się, jakby historia opisana w "Lokatorce" gdzieś miała okazję się pojawić. Owszem, współczesne książki bazują na utartych schematach i naprawdę ciężko wymyślić cokolwiek oryginalnego, mimo to, czuję małe deja vu. A może po prostu przeczytałam za dużo książek?
Po tym przydługim wstępie, czas na recenzję. Emmę i Jane wiele łączy. Wygląd, traumatyczne przeżycia i wreszcie, mieszkanie przy Folgate Street 1, zaprojektowane przez ekscentrycznego architekta, z którym obie nawiązują specyficzną relację. Emmę i Jane różni jedno. Emma nie żyje, Jane tak.
Najpierw Emma, po czasie Jane wprowadzają się do specyficznego domu, którego twórca w umowie najmu przedstawił listę nakazów i zakazów w nim panujących. Ograniczenie rzeczy prywatnych do minimum (np. brak książek, bo uwaga mały spoiler: druk w książkach układa się niesymetrycznie!) to tylko jedna z dziwnych zasad panujących w swoistej fortecy, w której temperatura wody w prysznicu dostosowuje się upodobań korzystającego. Dla głównych bohaterek ograniczenia nie mają wielkiego znaczenia. Wręcz przeciwnie, są odskocznią od dotychczasowego życia, w którym obie doświadczyły przykrych zdarzeń. No i jest jeszcze przyjemny dodatek w postaci Edwarda Monkforda, przystojnego minimalisty i perfekcjonisty w jednym, do którego kobiety ciągną jak pszczoły do miodu. Tajemniczy właściciel zaczyna odgrywać w ich rzeczywistości coraz większą rolę.
Staram się nie sięgać po nowości od razu po ich ukazaniu. Wolę poczekać aż minie cały medialny szum i w spokoju skupić się na lekturze. Dzięki temu nie jestem już z każdej strony atakowana opiniami i bez żadnej presji z zewnątrz mogę wyrobić sobie własne zdanie na temat książki. Poza tym mam wielki uraz do nazywania "hitem" co drugiego thrillera psychologicznego, bo z reguły okazuje się, że z wielkiej chmury mały deszcz. I pozostaje niedosyt. Na szczęście (w przeciwieństwie do "Zapisane w wodzie" - recenzja na blogu) "Lokatorka" okazała się naprawdę dobra książką. Świetnie zbudowana akcja, wzrastające z każdą stroną emocje prowadzące do rozwiązania zagadki sprawiają, że można z czystym sumieniem zabrać się za czytanie w piątkowy wieczór i skończyć w sobotni poranek. Fabuła kręci się właściwie wokół trzech bohaterów, przy czym rozdziały pisane są z perspektywy Jane i Emmy. To ich opowieść prowadzi nas do poznania prawdy, która - jak to zwykle w takich książkach bywa - wcale nie jest taka oczywista. Ale wiecie, ja w ogóle się nie domyśliłam zakończenia, co można autorowi zapisać tylko na plus.
Trwają już prace nad ekranizacją książki. Reżyserią ma się zająć Ron Howard, twórca "Pięknego umysłu" czy "Kodu Leonarda da Vinci".
Najpierw Emma, po czasie Jane wprowadzają się do specyficznego domu, którego twórca w umowie najmu przedstawił listę nakazów i zakazów w nim panujących. Ograniczenie rzeczy prywatnych do minimum (np. brak książek, bo uwaga mały spoiler: druk w książkach układa się niesymetrycznie!) to tylko jedna z dziwnych zasad panujących w swoistej fortecy, w której temperatura wody w prysznicu dostosowuje się upodobań korzystającego. Dla głównych bohaterek ograniczenia nie mają wielkiego znaczenia. Wręcz przeciwnie, są odskocznią od dotychczasowego życia, w którym obie doświadczyły przykrych zdarzeń. No i jest jeszcze przyjemny dodatek w postaci Edwarda Monkforda, przystojnego minimalisty i perfekcjonisty w jednym, do którego kobiety ciągną jak pszczoły do miodu. Tajemniczy właściciel zaczyna odgrywać w ich rzeczywistości coraz większą rolę.
Staram się nie sięgać po nowości od razu po ich ukazaniu. Wolę poczekać aż minie cały medialny szum i w spokoju skupić się na lekturze. Dzięki temu nie jestem już z każdej strony atakowana opiniami i bez żadnej presji z zewnątrz mogę wyrobić sobie własne zdanie na temat książki. Poza tym mam wielki uraz do nazywania "hitem" co drugiego thrillera psychologicznego, bo z reguły okazuje się, że z wielkiej chmury mały deszcz. I pozostaje niedosyt. Na szczęście (w przeciwieństwie do "Zapisane w wodzie" - recenzja na blogu) "Lokatorka" okazała się naprawdę dobra książką. Świetnie zbudowana akcja, wzrastające z każdą stroną emocje prowadzące do rozwiązania zagadki sprawiają, że można z czystym sumieniem zabrać się za czytanie w piątkowy wieczór i skończyć w sobotni poranek. Fabuła kręci się właściwie wokół trzech bohaterów, przy czym rozdziały pisane są z perspektywy Jane i Emmy. To ich opowieść prowadzi nas do poznania prawdy, która - jak to zwykle w takich książkach bywa - wcale nie jest taka oczywista. Ale wiecie, ja w ogóle się nie domyśliłam zakończenia, co można autorowi zapisać tylko na plus.
Trwają już prace nad ekranizacją książki. Reżyserią ma się zająć Ron Howard, twórca "Pięknego umysłu" czy "Kodu Leonarda da Vinci".
0 komentarze