#11 Suzanne Young - Dzikie serca
lipca 30, 2017
Ta książka długo czekała, żebym się za nią wzięła. Może dlatego, że tytuł jakoś specjalnie mnie nie zachęcał. "Dzikie serca" kojarzyło mi się z typową literaturą młodzieżową, wiecie ona i on, najlepiej po przejściach, niespodziewanie na siebie wpadają i w miarę upływu czasu i przewracania kartek w książce, zakochują się w sobie. Okładka też taka zwykła, nierzucająca się w oczy, jakich wiele na rynku. Na szczęście przyszedł czas i odpowiedni moment, żeby zacząć czytać.
Niektórzy mają w życiu pod górkę. Tak jak Savannah, której matka dwa lata temu odeszła, a ojciec rozpił się i nie potrafił utrzymać w żadnej pracy na dłużej. Ale dziewczyna, mimo kłód rzucanych przez los pod nogi, nie pozwala rodzinie się rozpaść, bo ma dla kogo żyć. Sensem jej życia jest młodszy brat Evan, upośledzony umysłowo siedmiolatek. Troszczy się o niego jak może, przygotowuje mu jedzenie, pomaga z lekcjami, pilnuje, żeby umył zęby. I wbija swojemu byłemu chłopakowi ołówek w dłoń, za co karnie ląduje w Brooks Academy, szkoły dla wyrzutków, po tym jak ten wyśmiewał się z niewinnego chłopca.
Savvy się nie poddaje. Nawet wtedy, gdy patrząca na nią krzywym okiem ciotka próbuje przejąć opiekę nad Evanem, a Patrick, okrutny eks pała żądzą zemsty. W dodatku ojciec coraz poważniej zastanawia się czy nie oddać syna szwagierce, bo nie umie sobie z nim radzić i to jego obwinia za odejście żony. Dziewczyna z trudem łączy koniec z końcem, chociaż to nie do niej powinno należeć zamartwianie o to, czy lodówka nie jest pusta. Scala ten swój mały świat i chociaż wciąż pełno w nim dziur ma przecież dla kogo się starać.
W tych trudnych chwilach w życiu Savannah pojawia się Cameron, chłopak ze szkoły, który cierpliwie, krok po kroku, burzy jej mur nieustępliwości, braku zaufania, poczucia niesprawiedliwości. Chce udowodnić, że nie wszyscy ludzie są źli, a proszenie o pomoc nie jest niczym uwłaczającym.
Historia wydawałoby się banalna. Na co dzień mnóstwo ludzi przeżywa podobne dramaty i nie afiszują się z tym przed całym światem. Może właśnie dlatego, że jest tak podobna, jest tak bardzo prawdziwa.
Autorka pokazuje nam jak wielka jest siła miłości, jak wiele człowiek jest w stanie oddać, jak wiele poświęcić dla najbliższych. Dla kogoś, kto jest dla nas światłem w tunelu i powodem, dla którego wstajemy rano z łóżka warto dać się zaszufladkować jako dziewczyna z "problemami z kontrolą gniewu". W końcu nie ma znaczenia jak będą cię postrzegać inni ludzi, skoro ci, na których najmocniej ci zależy wiedzą jaka/jaki jesteś naprawdę.
Lektura "Dzikich serc" nie zajęła mi wiele czasu. Ciekawość losów Savannah, Camerona i Evana była tak silna, że odłożyłam na bok inne książki. I nie żałuję. Dzięki tej, wydawałoby się, zwykłej książce można odkryć jak ważne w naszym życiu jest poświęcenie się dla innej osoby. I uświadomienie sobie, że w ten sposób wcale nie musimy ograniczać siebie i własnych pragnień.
0 komentarze