#9 Carlos Ruiz Zafon - Marina

lipca 24, 2017



W oczekiwaniu na "Labirynt duchów", który w Polsce ukaże się w listopadzie, przeczytałam już piątą książkę Zafona w tym roku. W naszym kraju powieść ukazała się 8 lat temu nakładem Wydawnictwa MUZA. W Hiszpanii swoją premierę miała w 1999 roku. Sam Zafon mówi, że właśnie to dzieło darzy największym sentymentem ze wszystkich napisanych przez siebie książek. Jednocześnie jest to ostatnia z książek, które autor skierował do młodzieży.

Główny bohater Oscar jest zafascynowany architekturą Barcelony, szczególnie starymi, podupadającymi pałacykami. Kiedy wchodzi do jednego z nich, wydawałoby się opuszczonego budynku, przypadkowo kradnie zegarek właściciela. Skruszony wraca przyznać się do popełnienia niecnego czynu. Dzięki temu poznaje Germana i jego córkę Marinę. Dziewczyna od razu zdobywa jego sympatię. Nic dziwnego, że niemal codziennie, od razu po zakończeniu lekcji, Oscar melduje się w domu nowej przyjaciółki.
Oscar i Marina obserwują tajemniczą kobietę w czerni, która regularnie zjawia się na pobliskim cmentarzu. Śledząc ją, trafiają do oranżerii kryjącej tajemnice, o jakich nigdy im się nie śniło. Rosnąca ciekawość, w miarę upływu czasu, prowadzi ich do rozwiązania zagadki, a jednocześnie sprawia, że ich relacja staje się coraz bliższa. I choć Oscar do końca nie wie co drzemie w duszy Mariny, nie rezygnuje.

Mnie "Marina" aż tak bardzo nie przekonała. Mimo, że to właśnie w tej książce Zafon powoli zrywał z pisaniem dla młodego czytelnika i skupiał na starszym, zabrakło mi tutaj tej aury, jaka towarzyszyła poprzednim trzem powieściom. Owszem, historia - jak zwykle zresztą - od początku budzi zainteresowanie, wplatane w fabułę opowieści z przeszłości dodają suspensu, a główni bohaterowie z młodzieńczym entuzjazmem odnajdują kolejne puzzle, by połączyć je w obrazek. Może to przesyt stylem Zafona, niejaką przewidywalnością prowadzącą z punktu A do punktu B, podobieństwem bohaterów.

I nie, wcale nie twierdzę, że należy sobie tę książkę odpuścić. Może gdybym przeczytała ją w pierwszej kolejności, pisałabym same ochy i achy, tak jak w przypadku "Księcia Mgły". To tylko moje odczucia. 

Ale i tak nie mogę się doczekać "Labiryntu duchów".

You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images