#55 Wanda Szymanowska - Trylogia obuwnicza

stycznia 18, 2018





Po lekturze "Lardżelki" i "Zainy" książki pani Wandy Szymanowskiej na dobre zagościły w moim księgozbiorze. Dlatego nie mogłam przegapić szansy, żeby przeczytać inne pozycje tej autorki. "Zielone kalosze", "Niebieskie sandały" i "Czerwone szpilki" przeczytałam jednym tchem, bo i styl pisarki był już mi dobrze znany, a i tematyka sprawiła, że oderwanie się od lektury stawało się niemałym problemem. Dlaczego? Już wyjaśniam. 

Bohaterką trylogii jest Antonina, kobieta po pięćdziesiątce i po niemałych przejściach ze swoją drugą połówką, która, delikatnie ujmując, nie zachowywała się jak na dobrego małżonka przystawało. Dlatego Tosia podejmuje trudną decyzję - odeszła od Antoniego i zaszyła się w małej wsi, zwanej Ruczajem Dolnym, nie wspominając mężowi o tym ani słowem. Zmiana miejsca i trybu życia nie była dla niej łatwa, zwłaszcza, że trafiła do miejsca, gdzie mieszkanie ze ślubnym, na dobre i na złe, traktowano jako obowiązek, a słowo "rozwód" uważano za co najmniej uwłaczające porządnej kobiecie, dla której gotowanie, sprzątanie i spełnianie mężowskich rozkazów, było sensem istnienia.

W rozpoczynających trylogię "Zielonych kaloszach" Antonina przybywa do Ruczaju Dolnego i z miejsca staje się lokalną sensacją. Bo kimże jest ta samotna kobieta w kwiecie wieku, bez męża, z sekretami za pazuchą? Dla okolicznych kobiet, wiernych małżeńskiej przysiędze, jej pojawienie się było niemałym zaskoczeniem. Zwłaszcza, że Tosia od samego początku nowego etapu w swoim życiu, postanowiła wcielać zasadę, że słowa mężczyzny nie będą dla niej żadną wyrocznią. 

Znakiem rozpoznawczym tej części są tytułowe kalosze, które w słotne dni prowadzą bohaterkę przez kręte czasem drogi Ruczaju. Antonina, której miał odtąd towarzyszyć święty spokój, aktywnie włącza się w sprawy wsi, przede wszystkim kobiecej jej części, pokazując mieszkankom, że kiedy dzieje się im krzywda, wcale nie muszą być na każde skinienie męża. Ta niewielka rewolucja obyczajowa nieco zatrzęsie zamkniętym na nowości Ruczajem. Bo jak to możliwe, żeby kobieta odwróciła się od swojej drugiej połowy, nawet jeśli ta podniosła na nią rękę? Toż to nie do pomyślenia. A teraz okazuje się, że jednak to możliwe do pojęcia.

Pod przykrywką sytuacyjnych żartów i przedstawienia galerii osobowości, z których wiele zasługuje na wspomnienie, autorka przemyciła ważne przesłanie odnoszące się do wzajemnego szacunku, współpracy i poszanowania godności. Pokazała, że nikt w małżeństwie nie dzierży władzy absolutnej, a związek powinien opierać się na podstawowych wartościach, z których na czoło wybija się właśnie szacunek - obopólny, co niektórym bohaterom książki wydaje się żartem. I bez podziału na płeć ważne jest, aby każdy z nas okazywał drugiemu człowiekowi należne mu poważanie i nie wykorzystywał swojej przewagi nad słabszymi.

"Niebieskie sandały" przenoszą nas do gorącego Egiptu. Wraz z Antoniną pojawiamy się w kraju faraonów, gdzie i pogoda i normy kulturowe są tak odmienne od polskich warunków jak lato od zimy. Tosia wynajmuje małe mieszkanie niedaleko braci: Ahmeda (którego zdążyła poznać w pierwszym tomie) i Aymana, miejscowego prawnika, nieśmiałego mężczyzny, z gorliwością przestrzegającego ustalone w kraju zasady. Ale kobieta nie byłaby sobą, gdyby i na obcej ziemi nie przestrzegała własnych zasad, które nijak się miały do tych obowiązujących nad Nilem. Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że z racji bycia turystką może więcej, ale z drugiej woli nikogo nie prowokować. 

Tosia korzysta z uroków Egiptu jak tylko może, co często nie podoba się nieco nadgorliwemu Ahmedowi. Mężczyzna wydaje się sprawować nad nią kontrolę, co wyzwolonej europejce bardzo przeszkadza w odkrywaniu prawdziwego Egiptu - nie tylko tego podanego na tacy przez przewodniki. Wie, że w arabskim świecie kobiety nie mogą tak wiele jak na sąsiednim kontynencie, dlatego kiedy poznaje kogoś, kto podziela jej poglądy, czuje, że znalazła bratnią duszę. 

Z lektury drugiej części dowiemy się wiele na temat kultury Egiptu, tego, co może, a czego zabrania się zwykłym obywatelkom. To cenna lekcja, zwłaszcza dla kogoś, kto nie jest zaznajomiony z tym rejonem świata.

 W "Czerwonych szpilkach" znów wracamy do Ruczaju Dolnego. I znów, oczami bohaterów patrzymy na obyczajową rewolucję, która zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Miejscowe kobiety, choć wciąż nieufnie, spoglądają na swoje szanse na ciekawsze, perspektywiczne życie, nie są już tylko przykute do mężowskiego ramienia. Samorealizacja przestaje być obco brzmiącym słowem, a otwieranie się na świat przestaje być nieosiągalną mrzonką. W tym całym tyglu opanowanym przez kobiety nie może jednak zabraknąć mężczyzn. Niektórzy doznają swoistej przemiany - zupełnie nie spodziewałam się tego ze strony bohatera, który ją przeszedł! A to tylko ubarwiło całą historię. 

Antonina to kobieta, którą szybko obdarzyłam sympatią. Zdecydowana, pewna siebie - choć tak jak każdemu z nas zdarzają się jej chwile zwątpienia - walczy o siebie, o ludzi, na których jej zależy, bez względu na okoliczności. Niezwykłą postacią jest Stenia, która na przestrzeni trylogii przechodzi prawdziwą metamorfozę, na szczęście pozytywną. Niegdyś zahukana, dziś wie co jest dobre dla niej, a nie tylko dla wszystkich dookoła. Podobnie dzieje się z wieloma mieszkańcami Ruczaju Dolnego, dla których pojawienie się Antoniny stało się niejakim wybawieniem od szarej, monotonnej codzienności i próbą zmiany życia na lepsze.

Trylogia obuwnicza skradła moje serce. Nie spodziewałam się, że w tych trzech krótkich książkach może znaleźć się tak wiele prawdziwych słów, pomocnych rad, dobrego humoru i mnóstwa przyjemności.

Za możliwość przeczytania serii bardzo dziękuję autorce!

You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images