#52 Jane Austen - Duma i uprzedzenie

stycznia 07, 2018

Dawno, dawno temu stwierdziłam, że warto bliżej zaznajomić się z klasyką. Nie miałam z nią do czynienia od czasów ukończenia szkoły, kiedy spis lektur zawierał trylogię Henryka Sienkiewicza, dzieła Mickiewicza i Słowackiego czy najpopularniejsze dramaty Szekspira. Nigdy jednak nie natknęłam się na powieści Jane Austen, owszem, słyszałam o niej bardzo wiele, raczej z racji ekranizacji jej książek niż zaznajomienia się z którymś tomem. Postanowiłam więc to zmienić i przeczytać sześć powieści napisanych przez najpopularniejszą angielską pisarkę przełomu XVIII i XIX wieku. Dlatego wszem i wobec ogłaszam, że w krótkim cyklu złożonym z sześciu recenzji zamierzam przedstawić swoje odczucia na temat twórczości Austen.

Na pierwszy ogień pojawi się "Duma i uprzedzenie". 

"Duma i uprzedzenie" (Pride and Prejudice) to najpopularniejsza z książek Jane Austen i chyba najbardziej znana przeciętnemu zjadaczowi chleba. Powieść napisana została w latach 1796-1797, a pierwotny jej tytuł brzmiał First Impressions, czyli Pierwsze wrażenia. W plebiscycie BBC z 2003 roku na ulubioną książkę brytyjskiego czytelnika (UK's Best-Loved Book) Duma i uprzedzenie zajęła drugie miejsce, zaraz po "Władcy pierścieni". Nie byłoby też sporą przesadą stwierdzenie, że ekranizacje właśnie tej powieści pojawiają się najczęściej, najpewniej z racji historii, świetnie opisaną, pełną sytuacyjnego humoru, rodzącego się z wolna uczucia, czasem wielkich słów, innym razem prostych sytuacji budujących fabułę.

Mnie najmocniej utkwił w pamięci serial z Colinem Firthem jako panem Darcy'm i film z Keirą Knightley jako Elizabeth. 

Miłość Elizabeth i pana Darcy'ego od lat wzrusza kobiety (chociaż pewnie nie tylko) na całym świecie, nawet najtwardsze sztuki w zetknięciu z tą książką odkrywają w sobie romantyczną duszę. I mimo, że główny wątek jest położony na stosunki między Lizzie, a panem Darcy'm, autorka, nieco z ironią pokazuje styl życia wyższych sfer. 
Książkę tworzą bohaterowie. Moim cichym ulubieńcem jest pan Bennet, człowiek, któremu urodziło się pięć córek i ani jeden syn, co w czasach XIX-wiecznej Anglii stanowiło spore wyzwanie. Nadszedł bowiem czas, aby wydać dziewczęta za mąż. Nie jest jednak łatwym zadaniem znalezienie odpowiedniego kandydata na prowincji. Kiedy jednak pewien młody człowiek zamierza wydzierżawić sąsiedni majątek, dla młodych kobiet pojawia się nadzieja.

Państwo Bennet to małżeństwo warte opisania. On, głowa rodziny (dla mnie zawsze będzie miał twarz Donalda Sutherlanda), mądry, doświadczony mężczyzna, zdaje się doskonale znać wady i zalety każdej z córek. Jego rozmowy z małżonką to prawdziwy, językowy majstersztyk. Pani Bennet ma w głowie tylko jeden cel: wydać córki za mąż, im szybciej, tym lepiej, im więcej dziewcząt stanie przed ołtarzem, tym lepiej. Jej gadulstwo, głupota i absurdalne czasem zachowanie sprawiało, że z jednej strony bywała strasznie irytująca, ale z drugiej, należała do tych bohaterów, po których tak naprawdę nie wiadomo czego można się było spodziewać.

Nie będę chyba też oryginalna, kiedy napiszę, że od samego początku uwielbiałam pana Darcy'ego. Ta postać, również we współczesnej kulturze, ma już status kultowej (w "Dziennikach Bridget Jones" pojawia się - skądinąd grany również przez Colina Firtha - Mark Darcy). Ten mężczyzna niełatwo nawiązuje kontakty z obcymi, dobrze czuje się jedynie w gronie znajomych. Otoczenie uważa go za wyniosłego i dumnego, jednak Lizzie przekonuje się, że to błędne wrażenie.

Do stylu autorki trzeba się po prostu przyzwyczaić. Język nie jest łatwy, bo pojawia się mnóstwo słów, które dziś wyszły już z obiegu. Poza tym, współczesna autorce angielska kultura zawierała wiele zwrotów, opisów zachowań, które nie są znane, lub wydają się trudne do pojęcia w naszym kręgu kulturowym. Niemniej, warto sprawdzić sobie niektóre z nich, żeby dać sobie szansę na poznanie powieści i nie zrażać się, jeśli coś wydaje się niezrozumiałe. 

Po tym pierwszym spotkaniu z Jane Austen wprost nie mogłam doczekać się lektury kolejnego tomu. Angielskie wyższe sfery, czasem uporczywe szukanie męża (najlepiej majętnego), drobne niuanse między bohaterami, ironia, z jaką pisarka pisała o współczesnych sobie ludziach - to wszystko sprawiło, że świat angielskiej prowincji szybko mnie ujął. I sprawił, że bez żalu utkwiłam w nim na długi czas.


You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images