GRANDA - Poznański Festiwal Kryminału, #relacjazGRANDY2017

września 28, 2017





Nieznajoma weszła do przyciemnionej sali w budynku przy ulicy Ewangelickiej w Poznaniu. Przysiadła na skraju krzesła, po czym otworzyła małą broszurkę z programem Grandy - Poznańskiego Festiwalu Kryminału. To tu, pomyślała z przejęciem, to tu znajdę odpowiedź. Ale czy na pewno?

TAJEMNICA napisania dobrego kryminału spędzała jej sen z powiek. Od tygodni problem podgryzał jej spracowany umysł. Wtedy podczas spotkania PISARZ I REŻYSER, SPÓJNOŚĆ MYŚLI, czy dwa różne morderstwa na scenę wkroczyli oni - Jakub Żulczyk i Vincent Severski. Jeden z nich zaczął od enigmatycznego stwierdzenia, że są dwa rodzaje kłamców: pisarze i szpiedzy. O tych drugich niewiele słyszała. Nazwisko Jamesa Bonda gdzieś obiło się jej o uszy, ale nie sądziła, by wywarł znaczący wpływ na losy świata. Nie, to nie o to chodzi. Ale warto przyjrzeć się tym pierwszym. Pisarze. Oni powinni coś wiedzieć.


Jakub Żulczyk - pisarz i scenarzysta w jednym powiedział, że pisanie książek jest procesem, który odbywa się w samotności i prowadzi do powstania dzieła, a tworzenie scenariusza odbywa się w zespole i jest jednym z pierwszych kroków do powstania obrazu w formie serialu czy filmu. Skreśliła więc w notatniku scenariusz, dwoma liniami podkreśliła słowo książka. Postanowiła poszukać o niej więcej informacji. Ale nie mogła się skupić, bo Vincent Severski wtrącił kilka słów o Iranie, Sztokholmie na Mazurach i Pustyni Błędowskiej, po której ponoć biegali Talibowie. Przestraszyła się. Miała tylko nadzieję, że kiedy się wybiegali, czym prędzej wrócili do siebie.

Rozmyślania przerwało jej kluczowe zdanie. Prawda nie może stać na drodze dobrej opowieści. Aha! I tu was, pisarze mam, pomyślała, czyli w książkach można kłamać, więcej, to jest wskazane, żeby historia spodobała się ludziom!

Ale czyja to WINA? Następnego dnia, zamiast w cichości swojego małego poznańskiego mieszkania zgłębiać sekrety pisarskiej sztuki, wyszła na ulicę, żeby po śladach szukać odpowiedzialnych za swój literacki stan.

I znalazła winowajców. Dokładnie 11. Wszyscy zaprezentowali swoje premierowe książki na Gali premier w tajemniczej Auli Artis na ulicy Kutrzeby.  Była Joanna Opiat-Bojarska z "Grą o wszystko", Michał Larek z "Furią", Marcel Woźniak z "Powtórką", Alek Rogoziński z "Lustereczko, powiedz przecie", Bohdan Głębocki prezentował "Ślepe ryby". Spotkała też Roberta Małeckiego, Przemysława Semczuka, Martę Guzowską, Małgorzatę Rogalę, Przemysława Garczyńskiego i Martę Matyszczak.

A potem ta cała zgraja rozdawała autografy. Jak pospolicie i nieodpowiedzialnie! Przecież z takim materiałem grafolog nie będzie miał żadnych problemów ze wskazaniem sprawcy. Kto jak kto, ale oni powinni o tym doskonale wiedzieć! I jeszcze cieszyli się, że tyle osób przychodziło do nich z książkami. Ona też podeszła, zebrała materiał dowodowy i czym prędzej ulotniła z miejsca, żeby jej nie zatrzymano.

Miała coraz mniej czasu, ale i coraz więcej odpowiedzi na swoje pytania. Czuła, że rozwiązanie czai się tuż za rogiem.

Trzeciego dnia z coraz mocniej bijącym sercem wkroczyła do Nowej Gazowni. Rzuciła się jej w oczy kosmiczna kolejka do człowieka, który z uśmiechem rozdawał swoje podpisy. Przewróciła oczami. Znowu to samo! Czy oni jeszcze się nie nauczyli? Trudno. Zasłużyli na karę. Sami ją sobie wymierzyli - boląca ręka, ot co! Sądząc po ilości ludzi pan Remigiusz Mróz wieczorem musiał ją wymoczyć w ciepłej wodzie.



JAK ZABIĆ ŚMIECHEM I NIE DAĆ SIĘ ZŁAPAĆ? Morderstwo na wesoło! To jest to! Alek Rogoziński, Olga Rudnicka i Marta Obuch sprawili, że miała ochotę rzucić wszystko i kupić ich komedie zanim pozostali uczestnicy spotkania na to wpadną. (Zapomniała chyba, że wydawnictwa drukują więcej niż jedną sztukę danej pozycji.) Gdzieś w powietrzu unosiło się widmo Mroza - piszącego kryminały tak bardzo na poważnie. Potem pojawiła się historia o potrąceniu przez księdza i zwłokach kota podróżujących firmą kurierską. Na sam koniec spotkania aż brzuch ją bolał ze śmiechu (och, czyżby i ją spotkała KARA?), mimo to, sama nie wiedziała kiedy stała się fanką komedii kryminalnej.

Po trzech dniach zmagań wiedziała już to, co dotąd spędzało jej sen z powiek. Pisanie kryminału to nie taka bułka z masłem, ale skoro ludziom się udaje, znaczy się jest to możliwe. Wystarczy wpaść na oryginalny pomysł, usiąść w spokoju i pisać.

Tylko gdzie znaleźć trupa?

Ech, nie warto się tym przejmować. Jeśli się nie uda, poczyta te wszystkie wydane dotąd kryminały i w przyszłym roku ponownie odwiedzi GRANDĘ.




You Might Also Like

0 komentarze

Szukaj na tym blogu

Like us on Facebook

Flickr Images